Puchar jest nasz!

JKS Jarosław - Stal Rzeszów  1:0 (0:0)
1:0 Krzysztoń 53′

JKS: Strączek - Daszyk, Sobol, Sokolenko, Gliniak - Surmiak, Fedor (72′ Zaborowski), Kycko (59′ Rop), Krzysztoń, Raba (89′ Pawlak) - Dziedzic
Stal: Kaszuba - Suswam, Drelich, Baran, Maślany (86′ Zieliński) - Brocki (4′ Lisańczuk, 79′ Gil), Jędryas, Kanach, Szeliga, Szczoczarz - Prędora

Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)
Widzów: 1.000

Piłkarze JKS zdobyli Puchar Polski na szczeblu województwa podkarpackiego. W finałowym spotkaniu jarosławianie pokonali 1:0 Stal Rzeszów. Czarno-niebiescy wygrali w ten sposób praktycznie wszystko, co mieli w tym sezonie do wygrania - najpierw wywalczyli miejsce w nowej III lidze, a następnie zapewnili sobie przepustkę do rozgrywek centralnych Pucharu Polski.

Bohater jednej akcji? Absolutnie nie. Na tak ważnego gola Łukasz Krzysztoń zasłużył przez całą rundę
(fot. Jakub Kwiecień)

Finały nie zawsze bywają piękne, ale zawsze trzymają w napięciu. Nie inaczej było tym razem. Kibice, którzy licznie stawili się na stadionie przy ulicy Bandurskiego, długo czekali na efektowne akcje. Mecz otworzył się właściwie dopiero po golu dla gospodarzy. Tego strzelił były gracz rzeszowskiego klubu - Łukasz Krzysztoń.

W tym wypadku znów trenerskim nosem wykazał się Mariusz Sawa. To właśnie wychowanek Glinika Gorlice dostał za zadanie wspomagać w ofensywie najlepszego strzelca zespołu, Sebastiana Dziedzica, który sam gola nie strzelił, ale harował za dwóch na całej szerokości boiska, zaś w 53. minucie wypracował bramkową sytuację. W pełnym biegu minął dwóch rywali i dograł w pole karne do Krzysztonia, a ten nie zmarnował okazji i pokonał Kaszubę. Akcja godna finału!

Jak potoczyłyby się losy rywalizacji, gdyby Kacper Drelich nie spudłował z 11 metrów, nie dowiemy się nigdy
(fot. Jakub Kwiecień)

Gospodarze zaprezentowali w tym meczu wszystkie swoje walory - solidną grę w obronie, duży potencjał ofensywny, wymienność pozycji oraz niebywałe zaangażowanie. Oczywiście dopisało im również szczęście, ale ono podobno sprzyja lepszym. Bez wątpienia sprzyjało miejscowym w 82. minucie. Solidna jarosławska defensywa popełniła wówczas fatalny błąd, który mógł, a właściwie powinien zostać przez rzeszowian wykorzystany. Zbyt krótkie zagranie Bartosza Daszyka do Rafała Strączka przechwycił Prędota, którego na dodatek sfaulował w polu karnym jarosławski bramkarz. Podyktowanej jedenastki nie wykorzystał jednak Kacper Drelich, fatalnie pudłując.

Gwoli sprawiedliwości, Stal powinna jednak cieszyć się, że nie przegrywała już wówczas wyżej niż tylko jedną bramką. Nie najlepsze interwencje Dawida Kaszuby o mały włos nie przypieczętowały bowiem losu rzeszowian. Bramkarz gości mógł dziękować Arkadiuszowi Baranowi, który w 73. minucie przyszedł mu w sukurs, blokując strzał Kacpra Ropa. Ten ostatni zawodnik mógł z kolei dobić rywali w końcówce, jednak zmarnował nie stu-, a wręcz dwustuprocentową okazję, przegrywając pojedynek sam na sam z Kaszubą.

Na ten sukces piłkarski Jarosław czekał 37 lat. JKS znów zagra na szczeblu centralnym Pucharu Polski
(fot. Jakub Kwiecień)

Po końcowym gwizdku, do którego ostatnie nerwowe sekundy podczas prawdziwego oblężenia jarosławskiej bramki odliczali chyba niemal wszyscy na stadionie (poza grupą kibiców z Rzeszowa), zapanowała prawdziwa euforia. Puchar z rąk prezesa Mieczysława Golby odebrał z absolutnie szczerą i nieskrywaną radością Bartłomiej Gliniak. Z kolei cały zespół, który już w połowie lipca rozpocznie pucharową rywalizację na szczeblu centralnym, udekorowany został medalami - równie złotymi, jak złotymi zgłoskami zapisał się w historii klubu.

zobacz także galerię z meczu JKS - Stal.

Brak komentarzy

Brak komentarzy.

Kanał RSS z komentarzami do tego wpisu.

Przepraszamy, możliwość dodawania komentarzy jest obecnie wyłączona.