Bramka Gliniaka dała kolejny finał

KS Wiązownica - JKS Jarosław  0:1 (0:0)
0:1 Gliniak 83′

Wiązownica: Michałowicz - Kubas, Luft, Saramak, Bartnik - Misiąg, Halejcio, Sierżęga, Stefan, Czub - Hołub (66′ Brzyski)
JKS: Cisek - Gliniak, Daszyk, Sokolenko, Kuliga - Oziębło (65′ Wróbel), Kukiełka, Kycko, Czyż (87′ Kiwior) - Dziedzic, Jamrozik

Bartnik, Brzyski - Cisek, Kuliga, Wróbel
Kubas (77′)
Sędziował: Dariusz Michalec (Lubaczów)
Widzów: 150

Piłkarze JKS dzięki skromnemu zwycięstwu w Wiązownicy po raz trzeci z rzędu wywalczyli awans do finału Pucharu Polski na szczeblu okręgu. Wygrana podopiecznym Michała Szymczaka nie przyszła łatwo, a decydującą o sukcesie bramkę jarosławianie zdobyli dopiero w końcówce spotkania.

Mecz toczono na mokrym i grząskim po kilkudniowych opadach boisku, które obu zespołom bardzo utrudniało grę. W poczynaniach tak jednych, jak i drugich górowała niedokładność. W przerwie część kibiców zastanawiała się nawet, czy którejkolwiek z drużyn uda się rozstrzygnąć spotkanie przed rzutami karnymi.

Czarno-niebiescy długo się męczyli, ale w końcu dopięli swego (fot. Natalia Styś)

Rzeczywiście, w pierwszej połowie niewiele było okazji, po których mogły paść gole. Gospodarze najlepszą szansę mieli w 43. minucie, kiedy to Łukasz Czub, po podaniu Mateusza Hołuba, uderzył z 18 metrów ponad bramką. Groźnie było również w 20. minucie, gdy w powstałym w jarosławskiej szesnastce zamieszaniu niecelnie strzelał Krzysztof Luft. Z kolei JKS, grający bez kontuzjowanych: Raby, Sobola, Ropa, Fedora i Soczka, postraszył bramkarza Wiązownicy, Bartłomieja Michałowicza, uderzeniami z dystansu Rafała Kycki i Walerija Sokolenki, z którymi miejscowy golkiper nie miał jednak problemów.

Ciekawiej było po zmianie stron, choć niekoniecznie z powodu efektownej gry obu ekip. Mecz, w którym od początku nie brakowało zdecydowanych starć, przybrał jeszcze na ostrości, czemu nie potrafił zaradzić prowadzący zawody arbiter, sędziujący na co dzień spotkania… klasy okręgowej. Efektem tego był chociażby brutalny faul Mateusza Kubasa na Dawidzie Kulidze, za który defensor Wiązownicy został wyrzucony z boiska.

Spotkanie toczono w wyjątkowo trudnych warunkach (fot. Natalia Styś)

Obie ekipy przeprowadziły jednak również kilka efektownych akcji. Pierwszą znakomitą sytuację do zdobycia gola miał w 51. minucie JKS - wówczas to po dalekim zagraniu Sokolenki Mariusz Kukiełka opanował piłkę w polu karnym, ale przymierzył o centymetry za wysoko. Od 72. minuty do pracy wzięli się także gospodarze, którzy trzykrotnie napędzili stracha przyjezdnym. Najpierw po dośrodkowaniu Czuba Piotr Cisek w ostatniej chwili „zdjął” piłkę z głowy nadbiegającego Przemysława Brzyskiego, po chwili soczystym strzałem z 16 metrów Maciej Saramak trafił w słupek, zaś w 75. minucie - po centrze Bogusława Sierżęgi i zbyt krótkim wybiciu piłki przez naszych obrońców - tuż obok bramki uderzył Piotr Misiąg.

Od momentu, gdy gospodarze musieli radzić sobie w dziesiątkę, inicjatywę przejęli jarosławianie, którzy szybko wykorzystali liczebną przewagę. Gola decydującego o losach rywalizacji zdobył Bartłomiej Gliniak, pokonując Michałowicza efektownym strzałem zza pola karnego. Osłabieni rywale próbowali doprowadzić do wyrównania, lecz jednocześnie narażali się na kontry. Po jednej z nich bliski podwyższenia wyniku był Kukiełka, ale jego strzał przeszedł obok słupka.

W okręgowym finale JKS zmierzy się z Wólczanką Wólka Pełkińska. Będzie to zatem powtórka finałowej rywalizacji z sezonu 2013/14, kiedy to jarosławianie pokonali jedenastkę Wólczanki w dwumeczu - 4:2 i 1:2.

Brak komentarzy

Brak komentarzy.

Kanał RSS z komentarzami do tego wpisu.

Przepraszamy, możliwość dodawania komentarzy jest obecnie wyłączona.