Emocje po zakończonej rundzie jesiennej już opadły. Pora więc podsumować wszystko to, co działo się na podkarpackich boiskach z udziałem piłkarzy JKS-u. Nasze zestawienie rozpoczynamy od IV ligi podkarpackiej.
Pierwsza runda sezonu 2010/11 była bardzo udana dla naszej jedenastki, która zakończyła ją na fotelu lidera. Od samego początku rozgrywek jarosławianie regularnie gromadzili punkty i przez całą jesień znajdowali się w ścisłej czołówce tabeli. Na inaugurację sezonu czarno-niebiescy podejmowali Wisłokę Dębica - spadkowicza z III ligi, który pomimo odmłodzonego składu okazał się wymagającym rywalem. JKS odniósł efektowne zwycięstwo 3:1, choć jako pierwsi do siatki trafili goście. Podobnie dla naszych piłkarzy rozpoczynały się kolejne pojedynki: z KS Zaczernie (3:2) i Crasnovią Krasne (1:1). W obu podopieczni trenera Jarosława Zająca musieli gonić wynik, a szczególnie trudne warunki postawili im gracze z Zaczernia, którzy po pierwszej połowie prowadzili 2:0.
Po efektownej wygranej nad Żurawianką (3:0) przyszedł wyraźny kryzys formy. W pojedynku na szczycie z Czarnymi Jasło JKS rozegrał chyba najsłabszy mecz w całej rundzie, przegrywając po golach straconych w końcowych fragmentach spotkania 0:2. Później było skromne zwycięstwo nad Kolbuszowianką (1:0), ale już w Tuczempach rewelacyjny Piast pokazał naszym piłkarzom, co znaczy charakter i walka do ostatniego gwizdka. JKS uległ lokalnemu rywalowi 1:2, przegrywając ligowy mecz z Piastem pierwszy raz w historii.
Kolejni rywale, Lechia Sędziszów Małopolski i MKS Kańczuga, nie postawiły jarosławianom zbyt wygórowanych wymagań. Podobnie jak, mający jeszcze przed sezonem III-ligowe aspiracje, Orzeł Przeworsk. W derbowym pojedynku JKS wreszcie wykazał się dobrą skutecznością i rozgromił przeworszczan 5:0, rozgrywając najlepszy mecz w tym sezonie. Skuteczności zabrakło jednak w kolejnych meczach z Pogonią Leżajsk i Rzemieślnikiem Pilzno, w których kibice nie zobaczyli żadnego gola. W końcówce rozgrywek jarosławianie wywalczyli jeszcze komplet punktów w Nisku (2:0), a następnie podzielili się punktami ze Stalą Nowa Dęba i Strumykiem Malawa. Remisy te pozwoliły uplasować się na 1. miejscu w tabeli z 1 punktem przewagi nad Czarnymi Jasło, ale jednocześnie wyraźnie dały do zrozumienia, że w obecnej sytuacji finansowej awans do III ligi jest bardzo mało realny.
Podobnie jak w lidze, JKS-owi dobrze wiodło się również w Pucharze Polski. Część działaczy klubu otwarcie twierdziła, że czarno-niebieskich interesuje zwycięstwo w rozgrywkach okręgowych i mają nadzieję na pojedynki z zespołami z wyższych lig. System pucharowy nie dopuszcza jednak możliwości porażki, a taka przytrafiła się w półfinałowym pojedynku z Syrenką Roźwienica. Po remisowych 120 minutach o awansie miały zadecydować rzuty karne, a te lepiej egzekwowali nasi rywale.
Podobnie jak na wiosnę ubiegłego sezonu, tak i jesienią w JKS-ie pojawiło się kilka nowych twarzy, choć kadrowe roszady były mniejsze niż w zimie. Z podstawowych graczy naszą jedenastkę opuścili jedynie: Maftii Kudla i Paweł Łukasik. Odeszło także kilku zmienników: Sebastian Sekuła, który nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań oraz Jacek Götz i Marcin Goryl, którzy zdecydowali się na ogrywanie w klubach niższych klas. Trzon drużyny pozostał jednak w zasadzie bez zmian. W defensywie pewne miejsce w składzie mieli: Marek Syty, Witold Dziedzic oraz Andriy Vaskovets (ten ostatni przesunięty ze środka na prawą stronę obrony). W środku pola doskonale radził sobie Andriy Malyk, który prostopadłymi podaniami obsługiwał Viktora Kossaka i najlepszego strzelca IV ligi, Andrija Muzychuka. Na skrzydłach pewne miejsce mieli natomiast wychowankowie: Bartłomiej Raba oraz kapitan czarno-niebieskich Marek Soczek, którego znów nie omijały kontuzje, ale który może być wzorem waleczności i poświęcenia dla drużyny. Skład uzupełniało również kilku młodszych graczy, którzy niejednokrotnie dostawali szansę występu od pierwszej minuty. Przede wszystkim Maciej Sobczak, który w ostatnim roku zrobił bardzo duże postępy oraz mający ostatnio szansę na grę w Młodej Ekstraklasie Sebastian Pawlak.
Do zespołu dołączyło również trzech nowych piłkarzy: Daniel Furtak, Alan Santana oraz Michał Fedor, choć dla tego ostatniego był to powrót do macierzystego klubu. Popularny “Panda”, mimo że ostatni rok spędził na boiskach klasy A, nabrał pewności siebie i znacznie częściej otrzymywał szansę gry w wyjściowej jedenastce, niż przed odejściem z Jarosławia. Młody, ale dysponujący znakomitymi warunkami fizycznymi bramkarz Daniel Furtak od samego początku stał się bardzo pewnym punktem naszej jedenastki. Z kolei brazylijski obrońca Alan Santana, będący bez wątpienia atrakcją IV ligi podkarpackiej, mógł pochwalić się dobrą grą w powietrzu, ale też ostrymi wejściami, za które otrzymał 7 żółtych kartek. Kibice zapamiętają jednak jego niewykorzystany rzut karny, który przesądził o przegranej w Pucharze Polski z Syrenką Roźwienica.
Nikt tego jeszcze nie skomentował.
Niestety, skomentowanie tego wpisu jest niemożliwe.