JKS Jarosław - Orzeł Przeworsk 5:0 (1:0)
1:0 Malyk 39′
2:0 Muzychuk 55′
3:0 Kossak 65′
4:0 Malyk 69′
5:0 Hołub 82′
JKS: Furtak - Syty, Dziedzic, Vaskovets(86′ Pruchnicki), Puńko - Raba, Malyk, Sobczak (77′ Pawlak), Fedor (81′ Hołub) - Kossak (89′ Bartnik), Muzychuk
Orzeł: Łański - Laska, Sykała, Misiło, Jarosz- Grad (75′ Kowal), Sierżęga, Padiasek (62′ Kubas), Chlastawa (68′ Murawski), Zięba- Florek (83′ H. Bober)
Sędziowali: Mariusz Antosz oraz Mariusz Bundz i Sylwester Rolek (Tarnobrzeg)
Widzów: 800
Prawdziwy festiwal strzelecki urządzili sobie piłkarze JKS-u w spotkaniu z lokalnym rywalem z Przeworska. W I połowie gra może nie zachwycała, ale po przerwie jarosławianie szybko odebrali rywalom nadzieje na korzystny rezultat, przy okazji przesądzając o rezygnacji Krzysztofa Koraba z funkcji trenera Orła.
W I połowie niewiele wskazywało na to, że mecz zakończy się aż takim pogromem przeworszczan. Orzeł w pierwszych minutach nie pozwalał na zbyt wiele gospodarzom, którzy dobrze prezentowali się w środku pola, ale nie mieli zbyt wielu okazji do zatrudnienia Pawła Łańskiego. Drugi golkiper Orła otrzymał szansę gry w wyjściowej jedenastce wskutek kontuzji Tomasza Króla, który kilka dni przed meczem złamał palec u ręki.
Jako pierwszy umiejętności bramkarza gości sprawdził w 2. minucie po dośrodkowaniu Viktora Kossaka Andriy Malyk, ale jego strzał Łański bez problemu wyłapał. W odpowiedzi z rzutu wolnego niewiele pomylił się etatowy wykonawca stałych fragmentów gry w ekipie z Przeworska, Bogusław Sierżęga. Po spokojnych pierwszych dwóch kwadransach gospodarze przystąpili do bardziej zdecydowanych ataków. Najpierw na uderzenie z dystansu zdecydował się Andriy Vaskovets. Bramkarz odbił nieprzyjemny strzał przed siebie, ale żaden z jarosławskich napastników nie zdążył z dobitką. W 37. minucie powinno być 1:0 - gospodarze wyprowadzili kontrę, ale mimo przewagi liczebnej nie potrafili sfinalizować akcji strzałem. Wreszcie 2 minuty później Bartłomiej Raba zagrał przed pole karne do Malyka, a ten pokonał Pawła Łańskiego pięknym strzałem w samo “okienko” bramki.
Po zmianie stron JKS wręcz zdemolował obronę rywali. Gospodarze bardzo szybko zaaplikowali przyjezdnym kolejne trzy bramki i pozbawili ich jakichkolwiek złudzeń. W 55. minucie pięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Andrii Muzychuk, który zdobył już ósmą swoją bramkę w obecnym sezonie - futbolówka zanim wpadła do siatki odbiła się jeszcze od poprzeczki. 10 minut później “Szewa” wystąpił w roli podającego, a celną główką na 3:0 podwyższył Viktor Kossak.
Z każdą kolejną minutą jarosławianie coraz łatwiej przedzierali się przez formację defensywną Orła. W 69. minucie Viktor Kossak uruchomił prostopadłym podaniem Andriya Malyka, który w sytuacji jeden na jednego nie dał żadnych szans Pawłowi Łańskiemu. Kilka minut później dwóch doskonałych sytuacji nie wykorzystał Muzychuk. Najpierw po podaniu Macieja Sobczaka w pełnym biegu uderzył centymetry obok dłuższego słupka, a kilkadziesiąt sekund później spudłował w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości.
Mimo czterobramkowego prowadzenia czarno-niebiescy wciąż nie zwalniali tempa. W 82. minucie Sebastian Pawlak zagrał przed pole karne, a wprowadzony chwilę wcześniej na plac gry Mateusz Hołub strzałem z pierwszej piłki zdobył gola numer 5. Goście w końcówce próbowali pokusić się o bramkę honorową, ale Daniel Furtak do ostatniego gwizdka zachował czyste konto. Piłkarze Orła opuszczali boisko w minorowych nastrojach. Podobnie jak przeworscy kibice, którzy w I połowie meczu narobili sporo zamieszania podczas wchodzenia na stadion.
JKS | ORZEŁ | |
5 | gole | 0 |
8 | strzały celne | 2 |
4 | strzały niecelne | 6 |
4 | rzuty rożne | 3 |
2 | spalone | 4 |
18 | faule | 13 |
2 | żółte kartki | 3 |
0 | czerwone kartki | 0 |
Jarosław Zając (trener JKS-u): W pierwszych 30 minutach spotkania pozwoliliśmy naszym rywalom “wyszumieć się”. Potem zaatakowaliśmy i na efekty tego nie trzeba było długo czekać. Szczerze mówiąc, nie liczyłem na tak efektowną wygraną. Owszem zakładałem, że wygramy różnicą 1-2 bramek. Jednak to, czego dokonali moi podopieczni przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Krzysztof Korab (trener Orła): Do przerwy prezentowaliśmy się nieźle. Niestety, stracona tuż przed przerwą bramka podcięła nam skrzydła. Kolejne dwie bramki to efekt prostych błędów moich podopiecznych. W ostatnim czasie przegraliśmy kilka meczów, których przegrać nie powinniśmy. Tej drużynie potrzebny jest wstrząs, dlatego postanowiłem podać się do dymisji.
Rozmowa z Andriyem Malykiem (Henryk Majcher, Super Nowości):
- W początkowej fazie spotkania pan i pana koledzy mieliście spore problemy z przedostaniem się w pole karne rywala. Z czego to wynikało?
- Presja tego meczu była ogromna i ten stan na pewno udzielił się nam wszystkim. W początkowej fazie nie graliśmy w swoim stylu. Dopiero jak zdobyliśmy gola napięcie spadło.
- Być może ten początek meczu w wykonaniu JKS-u wyglądałby zupełnie inaczej, gdyby pan już w 2. minucie wykorzystał doskonałą okazję…
- Faktycznie już na początku meczu miałem doskonałą okazję po zagraniu Viktora Kossaka. Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko dodać, iż próbowałem uderzyć z pierwszej piłki. Gdybym zachował trochę zimnej krwi, to być może już w początkowych minutach wyszlibyśmy na prowadzenie.
- W dalszej fazie spotkania prezentował pan wyśmienitą skuteczność. To pierwsze pana gole w bierzącym sezonie?
- Tak, to moje pierwsze trafienia i mam nadzieję, że nie ostatnie. W ubiegłym sezonie miałem na swoim koncie bodajże pięć goli, więc teraz muszę ten wynik poprawić.
JKS dymisjonuje trenerów Orła
Drużyna JKS-u powoli staje się ekipą specjalizującą się w zwalnianiu szkoleniowców Orła Przeworsk. W ubiegłym sezonie posadę w przeworskim klubie po porażce w Jarosławiu stracił Artur Łuczyk (16 maja 2010 - 3:1 dla JKS-u). Teraz po klęsce na Bandurskiego do dymisji podał się następca Łuczyka, Krzysztof Korab.
Nikt tego jeszcze nie skomentował.
Niestety, skomentowanie tego wpisu jest niemożliwe.